Mężczyzna robi pizzę.

19:30
Najwspanialsza-Z-Żon wsiada do busa jadącego do domu, a ja kieruję się do kuchni.

19:31
Czy do ciasta na pizzę nie trzeba było dodać piwa? Idę do komputera poszukać przepisu.

19:35
Oregano? Co to kutfa jest oregano?! Na żadnej torebce z przyprawami nie mam takiego napisu. Są za to tajemnicze słoiczki z dziwnymi suszami. Zawartość jednego z nich wygląda jak prochy jakiegoś przodka. Na wszelki wypadek nie otwieram i nie wącham.

19:40
Przepis już spisany, wisi na kartce obok blatu kuchennego. Ile to jest 350g mąki?! Nie mogą podać ilości w szklankach? Zbliża się kot.

19:45
Drożdże rozpuszczone, wszystkie składniki w misce. Dzielnie miącham łapą w śmierdzącej grzybem paciajce. Na zdjęciu w internecie ciasto wyglądało jakoś inaczej. Przypominam sobie, że w ziołach prowansalskich też chyba było oregano. Na wszelki wypadek dodaję zdrową garść ziół do ciasta. Kot zaczyna zerkać z progu kuchni.

19:50
Ciasto nadal się leje. Chyba wyszło mi bardziej naleśnikowe niż pizzowe. Na wszelki wypadek dodaję losową zawartość mąki. Kot wyczaił, że na pizzy będzie wędlina. Oblizuje się bydle.

19:52
Chyba było za dużo mąki, wyszło mi coś bardziej kuloodpornego od kewlaru. Zastanawiam się, czy nie dodać wody, jednak twardo mieszam dalej. Kot chciał polizać sobie jaja, ale zauważył, że ich nie ma.
Ciasto przykleiło mi się do ręki jak PiS do tematu Smoleńska. Coś tu nie gra.

19:54
Podejmuję męską decyzję, dolewam losową ilość oleju do miski. Ciasto zaczyna się odklejać od wszystkiego, w zasadzie nie trzyma się niczego, zaczyna to przypominać łapanie mokrego mydła pod prysznicem. Kot chciał zabrać ze śmietnika woreczek po szynce. Teraz siedzi w progu obrażony za opryskanie go wodą.

19:55
Z charakterystyczną sobie gracją zwalam na ziemię worek mąki. Pierdolnęło na pół kuchni, aż pies przyszedł sprawdzić co się dzieje. Podłoga zasyfiona, może uda się zwalić winę na kota.

19:58
Ciasto wyrobione, chciałem kotem pozamiatać mąkę z podłogi, ale zwiał. Pies bardziej doświadczony życiem ewakuował się wcześniej, gdy tylko zacząłem zerkać w stronę ufaflanej podłogi i zwierząt.

20:01
Drożdże chyba nie żyją. Coś nie chce to wszystko rosnąć. Może trzeba było jednak dodać piwa? Wrócił kot,  wącha białe kreski z mąki leżącej na podłodze. Mały, miałkaty, parszywy ćpun mączny.

20:10
Drożdże ożyły i grzmocą się na potęgę. Sprzedam pół taczki wyrośniętego ciasta.

20:30
Jedyna kukurydza jaka jest w domu, to kukurydza w kolbach. Co ja mam teraz zrobić, łuskać to?

20:35
Szynka którą kupiłem pokrojoną na plasterki nie miała ściągniętego flaczka. Muszę toto obierać. Trzeba wrócić do sklepu i powiesić ekspedientkę za jakiś ważny organ płciowy.
Znalazła się puszeczka kukurydzy. Kolby zostawię sobie do rzucania nimi w kota. Ten póki co gapi się jak ciacham pieczarki. Pewnie bydlę czeka aż dziabnę się w palec i oddalę się po plaster. Będzie można wtedy przeprowadzić atak na talerz z szynką.

20:40
Okazuje się, że zamiast salami jako kiełbasy – kupiłem ser salami. Chyba muszę robić nieco dokładniejsze notatki na listach zakupów.
Dałem kotu powąchać drożdże. Lubi to zbok.

20:45
Drożdże nadal kopulują jak oszalałe. Ciasto już zajęło połowę powierzchni kuchni. Zaczynam się zastanawiać, czy to aby nie inwazja jakiejś obcej cywilizacji.

20:52
Ciasto na pergaminie, pergamin na blasze, blacha w piekarniku. Miało być okrągłe albo kwadratowe. Wyszła mi jakaś nieznana nauce figura geometryczna.

20:53
Ale numer, jak się włącza piekarnik, to w środku świeci się takie fajne światełko i widać jak rośnie… Rośnie… I rośnie… Na wszelki wypadek robię nożem na cieście znak krzyża i kropię je wodą święconą – boję się, że to ciasto jest OPĘTANE!

21:01
Za 9 minut będzie w domu Głodna-Jak-Cholera-Najwspanialsza-Z-Żon. Sądząc po tym, co się dzieje w piekarniku z ciastem – dziś sexu nie będzie.

21:12
Krucyfiks na cieście pomógł – nieco mu pała zmiękła. Dodatki rzucone na pizzę, brakowało trzech plastrów szynki. Chyba ja je zeżarłem – ale zwali się na kota. Całość prawie gotowa. Najwspanialsza-Z-Żon wchodzi do domu.

21:38
Pizza pożarta, ostatnie kęsy przełknięte.
Najwspanialsza-Z-Żon otwiera usta – chyba nie po to, by jeść – wszak talerz już pusty. Zapewne zaraz usłyszę magiczne “Kocham Cię”, “Było wyśmienite”, “Dziękuję za smaczną kolację”, “Umyjesz mi plecy?”
Z Jej ust pada:
– obrobiłeś mi zdjęcia towaru na sprzedaż?

Gdybym miał cycki, to by mi opadły. Idę do komputera.

Możesz również polubić…

10 komentarzy

  1. Traja pisze:

    Dawno się tak nie uśmiałam! Dzięki!^^

  2. Anonimowy pisze:

    ja bym zawinął w ciasto kota i wtedy do piekarnika 😉

    pzdr
    -krot-

  3. Anonimowy pisze:

    Jestem ciekaw czy Najwspanialsza-Z-Żon czyta tego bloga:)

  4. Anonimowy pisze:

    Chłopie Kocham Cię ;D rozświetlasz mroki najczarniejszych dni (;
    Ps. Odkupię ciasta na pizzę tak ok. 1 wiadra

  5. Anonimowy pisze:

    Facet skup się i coś napisz bo już się nie mogę doczekać. Masz już 4 dni obsuwy 😉 Pozdrawiam i proszę: nie zmieniaj stylu 🙂

  6. Anonimowy pisze:

    zajebistosc

  7. Anonimowy pisze:

    fantastyczność 🙂

  8. Anonimowy pisze:

    Najwspanialsza-Z-Żon czyta i jest największą fanką 🙂

  9. Anonimowy pisze:

    analizując wątek zwierzęcy nasuwa mi się jedno na myśl
    http://demotywatory.pl/659270/Wspolny-cel

    🙂
    pozdrawiam
    wciąż ubawiony
    -krot-

  10. Myszka pisze:

    Zawsze mówiłam, że gotujący facet to czysty sex
    Nic dodać nic ująć po tym co przeczytałam 😀

Skomentuj Anonimowy Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *