Dół pracowniczy, czyli tszczcionka bez ogonka

I pomyśleć, że idąc na informatykę miałem przed oczami obrazy rodem z “Matrixa”, “Odysei Kosmicznej”, czy “Gorące lolitki cz3: pański kabelek jest taki gru..” …nieważne. Zamiast tego dzień po dniu muszę się zmagać z równie sympatycznymi, co i kreatywnymi użytkownikami, których niektóre pomysły mogą powodować natychmiastowe siwienie, a w bardziej ekstremalnych przypadkach – ochujenie.
Fakt, że nikt jeszcze nie skoczył z okna, trzeba traktować jako coś niesamowitego.

Kilka zgłoszeń z ostatnich kilkunastu dni. Zgłoszenia przetłumaczyłem na język nie-pracownika-naszej-firmy:

“Chciałam pomalować sobie paznokcie, ale przez przypadek urżnęłam sobie dłoń siekierą”

“Chciałam poprawić w notatniku nr telefonu do klienta, ale jakimś sposobem notes gdzieś zniknął a potem pojawił się pod sedesem. To na pewno wina sedesu!”

“Chciałem się zamienić z kolegą, dać mu swój niebieski notesik w zamian za jego czerwony notesik, ale zaszła pomyłka i dostałem krzesło”

“Mój notes nie działa, w związku z czym proszę o naprawę sokowirówki”

“Proszę o zakup kilograma pamięci do mojego komputera”

Dialogi:
(J – ja, U – użytkownik)

U: Nie działa knefel!
J: Domyślam się, że chodzi Panu o ikonę. Która ikona/przycisk Panu nie działa?
U: no tyn łun, no, czyrwony!

u: Nie mogę zapisać zmian w systemie.
J: Czy pojawia się jakiś komunikat?
u: Tak
J: Jaki?
u: Nie wiem, panie ja nie mam czasu na czytanie komunikatów!
J: To proszę teraz spróbować zapisać i przeczytać mi komunikat
u: “Czy na pewno chcesz zapisać?” I są dwie odpowiedzi, tak i nie.
J: I co Pani naciskała?
u: “Anuluj”.

u: To nie działa! Jest tylko czerwone okienko!
J: A czytała Pani instrukcję którą wczoraj wysłałem?
u: TAK!
J: A co było napisane w instrukcji o czerwonym okienku?
u: NIE!

J: Mogę to naprawić z poziomu bazy, proszę tylko powiedzieć, czy mam tam wpisać “W1” czy “W3”?
u: Tak!

Kolejne zgłoszenia:

“Klient zużył 300 jednostek, ale zaszła mała pomyłka i wystawiliśmy mu FV na 1749 jednostek. No i teraz tu stoi i bardzo krzyczy.”

“Coś nacisnęłam i coś pojawiło się i zniknęło”

“Tszczcionka nie ma polskich ogonków”

Bądźmy szczerzy – czasami sam nie jestem bez winy… Rozmowa z dostawcą oprogramowania – pojawiła się niezgodność wynikająca z mojego czeskiego błędu przy opisie plików, w związku z czym szczerze przyznaję się do błędu podczas rozmowy telefonicznej z konsultantką:
– aj, faktycznie, mój błąd, najmocniej Panią przepraszam za tak fatalną palcówkę…

Najlepszy żart na koniec – pytanie od użytkownika:
“Czy ma teraz wolną chwilę?”

Zdecydowanie mam dziś pracowniczego doła.

Możesz również polubić…

4 komentarze

  1. kiedys jechalem do pracy, i przypadkowo stanalem na swiatlach za bardzo charakterystycznym samochodem kolezanki z pracy, rownej babeczki, a to bynajmniej nie o ksztaltach opinia, i dla kawalu leciutko dotknalem jej tylnego zderzaka, ale tak, zeby poczula. Spotykamy sie w kuchni pracowej na sniadaniu, a ona z usmiechem: Puknales mnie z tylu! Ja w smiech, ona tez… udalo mi sie wykrztusic odpowiedz – nastepnym razem sprobuje po bozemu…

  2. Anonimowy pisze:

    M.P

    dobre 🙂 mnie też tak kolega stuknął, ale jak jechaliśmy z pracy 🙂 …. tylko palcem
    pogroziłam 🙂

    Dawno temu, gdy "my-użytkownicy" mieliśmy problemy to nasz informatyk powtarzał: "wczoraj nagrzeszyłam i dlatego dziś mi komp nie działa". ….

    informatyk już u nas nie pracuje 😉
    ps. ale i tak brakuje mi tego motta z rana 🙂

  3. powinno byc – my-użyszkodnicy

  4. Unknown pisze:

    podzielam dziś Twój nastrój… Zwłaszcza po porannym wyjaśnieniu Klienta "chciałam kupić jedną sztukę ale była burza, błysło, i się kupiło30"

    a jeszcze nie ma 9:00…

Skomentuj BratZacieszyciela Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *