Fridom!

Wolność Drodzy Państwo! Wolność!

Po ponad 2ch latach edukacji, męczarni z przedmiotami, które będę mi w życiu równie przydatne co książka o zdrowym żywieniu, oraz czasie rozkosznej kontemplacji tych zajęć, które nadawały sens całości nauki – skończyłem kolejną szkołę!
Co wyniosłem z tego okresu kształcenia? Ano świadomość, że jak się siedzi przy n-tym piwie w knajpie, lepiej nie wpadać na pomysły, które… a zresztą, było to tak…

Pamiętam jak dziś, był to rok 2009, albo 2010… Nieważne… Kaczki jeszcze w zdrowiu po Wiejskiej człapały, benzyna kosztowała poniżej 5zł za litr, a paczka fajek stała poniżej 10 zeta. Siedzieliśmy z Najwspanialszym-Z-Bliźniaków przy piwie, z pełnym zaangażowaniem zgłębiając tajemnice ludzkiej natury…
– eeee, tyyyy, patrz, ale cyce…
Pogrążeni doszczętnie w analizie otaczającej nas rzeczywistości, rozpoczęliśmy dysputę o ambicjach, celach życiowych, rozwoju osobistym i planach na najbliższą przyszłość. Oczywiście plany krótkoterminowe realizowaliśmy na bieżąco:
– to po jsssszcze jednym piwie?
– eble piwwwwwwww, gelglu khhhhrk!
– szyli tak.
Od słowa do słowa, pojawił się pomysł:
– ej, idziemy do jakiejś szkoły?
– a po co?
– a nie wiem.
– to do jakiej?
– fotograficznej?
-ok.
No i poszliśmy. Dwa samce stare jak Bogurodzica, załadowały się do technikum pełnego zbuntowanych nastolatek po liceum. Niby nastolatki, niby artystyczny bunt, ale jabola to – w dupę Pinia – nie było z kim opierdolić za szkołą. O losie złośliwy…
Trafiliśmy z Najwspanialszym-Z-Bliźniaków do grupy równie barwnej co sympatycznej i bliskiej memu sercu. Nasz 2osobowy skład uzupełniła Foto-Rodzynka-W-Cieście – niewiasta z dzielnicy najbardziej szczodrej we wspieraniu przyjezdnych okolicznościowym podarkiem. Znaczy się wpierdolem.
Weekendowe wyprawy naszej trójki do szkoły stały się na długi czas stałym punktem w terminarzu…

Czas mijał. Nastał oto dzień, gdy przyszło mi zdawać egzaminy wszelakie, wiedzą się wykazywać, elokwencją błyskać i inne takie czynności wykonywać. Wczoraj dane mi było podejść do ostatniego z egzaminów – zawodowego. Nie pozostaje mi już nic więcej, jak czekać na wyniki…

Wolność!
Weekendy bez szkoły, zadań domowych, tematów do focenia, realizacji dziwnych projektów – w końcu można zrobić coś dla siebie! Sprzęt na plecy zapakować, notes do łapy chwycić i ruszyć na polowanie, łowić tematy do kolejnych ambitnych notek tworzonych ku uciesze gawiedzi…

Przepraszam za mały zastój który miał miejsce na 30latku – teraz już wiecie, co było powodem 🙂

Możesz również polubić…

10 komentarzy

  1. a_patch pisze:

    Chyba pójdę do szkoły, chociażby po to, by poczuć ten fridom. Nie czułem go od hoho, z górą 5 lat!

  2. Vill pisze:

    No to ja gratuluje ze szczerego serca 😀

  3. Aurora pisze:

    Mi wystarczy to, że ja uczę w szkole… i tak dziwię się, że wytrzymałam niemal pół roku!

    Eniłej – gratulacje 😉

  4. Tez dopiero co sie wyłuskałam ze szkolnych obowiązkow i tez czuje ta wolnosc!

  5. Anonimowy pisze:

    'mi' to tylko po czasownikach albo partykulach, normalnie sie mowi 'mnie' na poczatku wyrazu… tego by mozna nauczyc w tej szkole. 😛

  6. krotom pisze:

    Mi 😉 się wydaje że nadto się czepiasz 🙂

  7. Anonimowy pisze:

    Bogu i Maryi zawsze dziewicy dzieki za powrot Twoj 😉

  8. Anonimowy pisze:

    Aminie

  9. Anonimowy pisze:

    ze tez nawet nikt nie zauwazyl przejezyczenia, nie na poczatku wyrazu, ale zdania

  10. a diablu to pies czyli kon?

Skomentuj Anonimowy Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *