Prawie romantycznie

Sobotnie popołudnie. Człapiemy z Najwspanialszą-Z-Żon w stronę domu. Delikatny chłód czerwieni nam nosy, zamarznięte kałuże chrupią pod butami, objęci w pół idziemy sobie krok za krokiem, obserwując przejeżdżające samochody.

Bliżej prawdy byłoby, gdybym napisał, że pizga jak diabli, wiatr bez mała zrywa skórę z czaszki, a w pół objęci jesteśmy jedynie po to, by nie wyjebać się na zamarzniętych chodnikach. Z samochodami też nie do końca miło i ładnie, bo patrzymy na nie w nadziei, że któryś wpadnie w poślizg na oblodzonej kostce i rypnie w słup lub drugi samochód, jak to się często tutaj zdarza… Ale przemilczmy takie spojrzenie na świat.
Wszak miało być romantycznie.

…idziemy przez to miasto objęci wpół, nagle wpada mi do łba szatański pomysł! Zrobię coś nietypowego, zaskakującego i romantycznego! Od słów do czynów dużo nie brakowało, skręcam nagle w prawo ciągnąc swą 2gą połowę za rękę i pomimo Jej oporów wspinamy się na schody prowadzące do jakiejś kamienicy. A schodów owych było ze czterdzieści.
Najwspanialsza-Z-Żon zdziwiona i zaniepokojona zerka na mnie podejrzliwie:
– po co tu weszliśmy?
Ja, by wszystko stało się jasne, obracam Ją o 180stopni i wskazuję wspaniałą, romantyczną panoramę roztaczającą się przed naszymi oczami. Czterdzieści schodów niżej, gdzieś tam w dole widać chodnik, ulicę, codzienne życie mieszkańców naszego miasta. W oddali park, za parkiem majaczą zarysy jakiegoś osiedla. Prawie idealnie gdyby nie to, że od strony piwnicy za nami zalatuje kocią szczyną, a sralnik dla psów po lewej też proponuje raczej średniej jakości doznania. Jednak robię dobrą minę do złej gry czekając, aż Najwspanialsza-Z-Żon poruszona moim nagłym przypływem romantyzmu rzuci mi się w ramiona. Ta zaś przygląda się chwilę okolicy i po chwili rzecze:
– no i?

…no i jestem w dupie, chyba nie załapała. Przez moment zastanawiam się jeszcze, jak uratować sytuację i dobić to finalnym gwoździem romantyzmu…. zerkam w dół, wiatr wieje w twarz, mógłbym teoretycznie zrobić tak jak w Titanicu – złapać Najwspanialszą-Z-Żon za biodra i na skraju schodów rozłożyć Jej ręce niczym skrzydła ptaka, nucąc jednocześnie maj hart łil goł on… Tyle, że biorąc pod uwagę stan każdego ze stopni, najpewniej polecielibyśmy na mordę…
– NO I?!
…wyrywa mnie z zamyślenia.
– eeeeeeeee… no, romantyczny chciałem być, czy coś.
Najwspanialsza-Z-Żon rozgląda się dookoła, patrzy na mnie z politowaniem, po czym stwierdza:
– Aha.

Kilka minut później znów człapiemy w stronę domu. Dzielę się przemyśleniami z Najwspanialszą-Z-Żon:
– Ty się chyba zestarzałaś, kiedyś gdybym tak zrobił, to byś miała zaciesz i byłabyś zadowolona i w ogóle, a teraz to widzę, że Cię nie interesuje taka forma romantyzmu… Odnoszę wrażenie, że jedyna wymagany przez Ciebie romantyzm, to żebym nie pierdział w sypialni…

Wzrok Najwspanialszej-Z-Żon mówiący “nadchodzą warzywa na obiad” skutecznie wyczerpał temat…

Możesz również polubić…

3 komentarze

  1. Łapka pisze:

    Jak to dobrze, że u nas wszędzie domofony i klatki pozamykane na głucho. Mojemu ślubnemu takie romantyczne zaskoki nawet nie zakiełkują pod przerzedzoną czupryną. A swoją drogą, męski romantyzm rzecz bezcenna…

  2. anKa pisze:

    Uwielbiam romantyczne pomysły w wykonaniu facetów:-D Nigdy nie wiadomo jak bardzo romantycznie będzie;-) Pamiętam jak mój kiedyś porozstawiał świeczki/ podgrzewacze/ po całym pokoju i byłoby diabelnie romantycznie, gdyby… No właśnie jeden znalazł się zbyt blisko firan i zamiast romantycznego wieczoru było romantyczne gaszenie pożaru i zadeptywanie ognia;D ale do tej pory się z tego śmiejemy…

  3. Marzenek^83 pisze:

    Jestem tu pierwszy ale napewno nie ostatni raz.. i pewne sa dwie inne rzeczy- Twoje teksty sa lepsze na poprawe humoru nizeli czekolada a dwa ze nie mozna twoich tekstow czytac w nocy… Ja tak uczynilam i swoim glosnym smiechem pobudzilam wszystkich domownikow…
    Dodam ze nie mam tak glosnego rechotu ale mieszkamy w kawalerce:-p

Skomentuj Marzenek^83 Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *