Szejsiont dziewinć.

Życie jest do dupy.
Bo chciałby człowiek Niewiastę swoją gdzieś zabrać, na koncert zaprosić, piwo postawić, może nawet jakąś romantyczną zapiekanką w środku nocy oczarować, to nie. Bo matematyka się kłania, tfu, jej mać!

Zerkam na Facebooka. Koncert zacny się szykuje. Kapele niczego sobie. Data ze szkołą nie koliduje, nic tylko namówić Najwspanialszą-Z-Żon! Z tym nie powinno być problemów – wszak Niewiasta lubi sobie czasami trząchnąć grzywą w imię Szatana, piwko z radością dla ochłody pociągnie, a i w młynie z łokcia pod poślednie ziobro sieknąć tak potrafi, że najtwardszym Samcom oddech w gardle staje.

Zerkam więc dokładniej w szczegóły: kapele – znam, znam, tej nie znam, o tej słyszałem, tamta jest świetna. Datę jeszcze raz sprawdzam – pasuje, to teraz cena biletu tu gdzieś być powinna napisa…

….ożesz kutfa inseminowana! ILE?!?!?!

Szejsiont i dziewinć.
Ot, taka mała złośliwość losu, bo o ile jeszcze sześćdziesiąt i dziewięć liczbą jest przyjemną, radosne skojarzenia nasuwającą, tak jeśli ma ona występować w roli ceny biletu to… eeeee… dramat?
Szybki rachunek: dwa bilety: sto czterdzieści zeta bez dwóch, czyli półtorej stówy. Piwo: pociągnę ze dwa przed koncertem, dwa w trakcie, jedno na deser – to pięć. Najwspanialsza-Z-Żon też ma spust niczego sobie – potrafi się przyssać do butli jak cielę do cycka, więc lekko licząc siorbnie sama ze trzy – cztery sama, dodatkowo trzeba będzie Jej odkupić te dwa co wypiję biorąc jedynie łyka. Więc w sumie w wersji optymistycznej kolejne 5 piw. Bronek w knajpie stoi po 7 zeta, co daje w sumie sto pięćdziesiąt plus dziesięć razy siedem to jest sto pięćdziesiąt plus siedemdziesiąt to jest…
A gdzie romantyczna zapiekanka w drodze powrotnej? A cola do zapiekanki? Zapiekanusia też najmniejszą być nie może, bo po dużym piwie na dużym koncercie to i głód jest duży, więc lekko liczyć trzeba złotych trzydzieści i pięć, co w sumie sum daje…

Tak. Mamy kryzys w kraju, jeśli człowieka nie stać na to, by własną niewiastę na imprezę zaprosić, piwem oczarować, zapiekanką zachwycić… Do bani takie coś.
A jedenastego zamiast na koncert, to do kina pójdziemy, o!

…z drugiej strony biorąc pod uwagę cenę popcornu i fakt, ile jest w stanie go pożreć Najwspanialsza-Z-Żon w ciągu godziny, to chyba najbardziej się opłaci pojechać w jakieś jaskinie. Tam przynajmniej człowieka na każdym kroku z pieniędzy nie obierają. A poza tym Najwspanialsza-Z-Żon całkiem nieźle wygląda w tym czerwonym kombinezonie… hue hue hue…

Możesz również polubić…

10 komentarzy

  1. Aurora pisze:

    Zawsze nie znosiłam matmy ://
    Mnie Pan Taksówkarz ostatnio wyciągnął na koncert ciężkiego rocka w wersji skośnookiej, wydając na mnie 25 zeta i to mnie już poraziło… heh… lajf is not so colorful ://

  2. 30lat pisze:

    No… jeśli Mężczyzna Twój na koncert Cię weźmie i bilet postawi, to wiedz, że coś się dzieje… 😉

  3. Anonimowy pisze:

    Z tymi koncertami.. Chciałam ci to ja mężczyźnie frajdę sprawić i na dobre granie jednej z jego ulubieńszych kapel zaciągnąć, ale tak liczę i liczę i wyliczyłam, że mam za to desanty wymarzone i teraz jestem między młotem a kowadłem :/ Jak żyć i jak piniondzami gospodarować?

  4. Unknown pisze:

    hm mam desanty do pozbycia sie 26.5 wkładka , stan dobry tyle co 2 zimy , nie koncertowałem , malutkie obtarcia w paru miejscach
    nie przemakają
    jeśli interesuje to ~ BLIKE@10g.pl

  5. Anonimowy pisze:

    Koncerty są przeca dla hajlajfów, więc co się dziwisz? Płyty się piracą, więc wykonawcy zarabiają na muzyce na żywo i to niemałą forsę.

  6. przez ceny biletów na koncerty… hmm nie pamiętam kiedy ostatni raz jakiegoś dobrego rapu czy rocka słuchałam czy wogle na jakimś byłam… ah ten kryzys…zasrana matma:/ [www.nielegalna-strefa.blogspot.com]

  7. Anonimowy pisze:

    Piwek kilka w domu walnąć, zapiekankę zawczasu przygotować i upiec tuż po powrocie i wtedy żadne preteksty, żeby nie wybierać się na koncert pójdą precz. Jak się chce koncertu to każdy sposób dobry! 😛

  8. Anonimowy pisze:

    A widziałeś babę z takim kopytem? Za duże, niestety…

  9. mejkapyrenaty pisze:

    no padłam i nie powstanę. Pluję swe piwo ze sokiem. Bo tyskacza bez nie wypiję:x ale w sumie…. powiem Ci, że znam ten sam ból… chcę mojego Lova na koncert czy cuś, a tu dupa dupowa jakich mało – cena powala. wstęp, plus piwa ile każde z nas pochłonie, no i dawka żywieniowa… hmmm. Lov potrafi dużo wszamać między piwami ,bo "głodomór" go dopada… to już katastrofa dla portfela… ale w sumie, ma to samo on ze mną. ten sam problem. u nas rozwiązujemy następująco. Selekcja wstępna najbliższych na 3mce w okolicy naszej koncertów, co się opłaca,a co nie. I szybki resercz, kto kiedy jeszcze zagra w okolicy – drogą eliminacji z np. 7dmiu zespołów zostają 4.. :] 😀 I potem SRU! składka po połowie. Nikogo nie boli i jest okej 🙂

  10. Suvennes pisze:

    Ja mam takie kopyto :<

Skomentuj oliwia.bas@gmail.com Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *