Mateusz

Wieczorowa pora. Merdaty śpi rozwalony na podłodze, Najwspanialsza-Z-Żon bierze prysznic, ja próbuję najciszej jak się da podpełznąć do Medratego. Uwielbiam gilać go po stopach gdy drzemie.
Już prawie jestem przy jego zadniej łapie, już mam wykonać śmiercionośne gilnięcie, gdy nagle z łazienki dobiega mnie zrozpaczony głos Niewiasty:
– Przyjdziesz tu szybko? Ale tak naprawdę szybko!

Zrywam się z ziemi budząc Merdatego i pędzę do łazienki ile sił w nogach. Otwieram drzwi bez mała wyrywając je z zawiasów, wpadam do środka gdzie…
…w kłębach pary stoi Najwspanialsza-Z-Żon. Kompletnie naga. Wilgotne włosy opadają na kark i ramiona, ostatnie krople spływają po smukłym ciele.
Ehekhe… hemkeeeee… Ehehehehehe… no takie coś to ja rozumiem! Uśmiecham się jak zakonnica na widok marchewski, opieram się niedbale o framugę, obrzucając jednoznacznym spojrzeniem swoją Niewiastę. Aż chce się powiedzieć:
– a cóż to za potrzeba sprawiła, że wezwałaś mnie do siebie, o skąpana w parze i zapachu mydeł Pani, jakież to wydarzenia spowodowały, że przywołałaś do siebie mnie – swego wybrańca? Czyżbyś chciała, bym Cię teraz na ręce porwał, albo nawet i nigdzie nie porywał, tylko tutaj tak jak stoisz za ramiona złapał i…
…i już myśli me galopowały tam, gdzie zwykły się udawać procesy myślowe każdego Prawdziwego Samca mającego przed sobą nagą niewiastę, gdy galop ów przerwała Najwspanialsza-Z-Żon. Jednym gestem.
Powoli uniosła rękę prawą, dłoń za włosy skierowała, obróciła twarzyczkę w stronę uniesionej ręki, jednocześnie powoli wznosząc dłoń lewą w stronę prawego ramienia… A to świnka, tańczyć do tego będzie?!?!?!
– Bo ja to mam tu kleszcza – rzekła wskazując palcem lewej dłoni na prawe ramię.

Eeeee… kleszcza? Jak to jest na kleszcza? Że… Co??? Fuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuj!!!!
Faktycznie – z zaczerwienionego w jednym miejscu ramienia wystaje mała dupka. Bez wątpienia kleszczowa.
– No ładnie… Grzybów Ci się chciało – rzucam żegnając się z wizją łazienkowych zajęć brykanych – dasz radę go wyjąć?

Najwspanialsza-Z-Żon zerka okiem znawcy na merdający w naszą stronę kleszczowy zadek. Chwila ciszy.
– No trochę mały jest. A ty nie widziałeś go dzisiaj rano jak się bzykaliśmy, że miałem kleszcza?!?! – następuje niespodziewany atak w moją stronę.
No co jak co, ale gdzie tu ja jestem czemukolwiek winny?!?!

– Wiesz, nie mam zwyczaju i nie mam zamiaru zaznajamiać się z Twoimi pasożytami w trakcie naszego bzykania!

O! Niech wie, że Samiec swoją wolę ma i podczas czochrania będzie tam zerkał, gdzie ma chęć zerkać! I żadne poszukiwania wypełzających skądkolwiek jakichkolwiek robali nie będą ważniejsze od oglądania podskakujących… No! Wiadomo!

*****

…a kleszczowi daliśmy imię Mateusz.

Możesz również polubić…

5 komentarzy

  1. Anonimowy pisze:

    podaje za wiki:
    Apostoł Mateusz jest patronem: diecezji i miasta Salerno, alkoholików, księgowych, pracowników kantorów, celników, urzędników podatkowych i straży granicznej. Tak jak inni ewangeliści apostoł Mateusz uważany jest za patrona rodziny.

    hehe 😀

  2. Anonimowy pisze:

    Już sobie wyobrażam taką rozmowę z, powiedzmy, koleżanką:
    – Wyrwałam ostatnio Mateusza.
    – Przystojny jakiś? Emil nie był zły?
    – Ekhem… Mateusz to kleszcz.

    Taki troszkę yafud dla NZŻ 😀

  3. Unknown pisze:

    pasuje jak ulal, kleszcze i urzednicy podatkowi to chyba ten sam gatunek

  4. Axles pisze:

    A mogło być tak pięknie, a cholerny Mateusz cię wygryzł, czy raczej się wgryzł?

  5. Anonimowy pisze:

    Eh… liczyłam na pikantne szczegóły,a tu kleszcz;)
    Musisz uważać, kto się przysysa do Twojej żony;)

Skomentuj Anonimowy Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *