Samotność, osamotnienie, pierdzielenie.

Przeczytane (2014-11-14):
Samotność jest wyborem, osamotnienie to wyrok. Człowiek wybierający samotność jest pogodzony (ze sobą, ze światem, ze sobą w świecie); człowiek skazany na osamotnienie ma w sobie przeszkodę, której nie potrafi przezwyciężyć. Samotnik z wyboru może przestać nim być w każdej chwili; człowiek osamotniony jest bezradny wobec dojmującego poczucia pojedynczości – to brak Drugiego jest jego największym nieszczęściem, ale też nie ma nikogo, kto mógłby mu zastąpić ten brak. W tym sensie poczucie utraty jest najsilniejszym doznaniem, które definiuje człowieka osamotnionego jako melancholika (w pewnym momencie on się z tym brakiem zaprzyjaźnia, on się w tym cierpieniu rozpoznaje, a tym samym blokuje na Drugiego).
Wojciech Kuczok – poza światłem
Napisane (środa, 13 sierpnia 2014):
A co, jeśli przyzwyczaję się do bycia, mieszkania samemu i nie będę w stanie nikogo lub Nikogo tu wpuścić? Dopuścić? Jeśli sam się wykastruję w imię radzenia sobie samemu? Wykastruję się emocjonalnie, życiowo, nie będę w stanie żyć z Kimś u boku? Żyć codziennością, jajecznicą rano i parówkami wieczorem?
I zmywaniem po obiedzie? Bo Ktoś nie będzie kładł gąbki tak, jak ja zawsze sobie kładę bo tylko tak jest odpowiednio i prawidłowo i optymalnie i “nie obracaj tej gąbki o 90 stopni bo nie!”?(…)
…czy po (tym wszystkim), po tym czasie nadal będę umiał wygospodarować w mojej codzienności miejsce dla jeszcze Kogoś?
Tak, jest w tym wszystkim niebezpieczeństwo. Takie, że człowiek się przyzwyczai do samotności.
Wznieśmy toast: za wszystkie idiotyczne myśli, które niekiedy rodzą się w naszych łbach.
I z których – z czasem – będziemy się śmiać do rozpuku.
Kiedy już w końcu przyzwyczaisz się do bycia sam i się na nowo polubisz, wtedy pojawi się miejsce dla Kogoś i kwestia gąbki nie będzie miała żadnego znaczenia. Powodzenia!