Maraton Jaskiniowy Speleoklubu Bielsko-Biała: przemarsz (cz. 7)

Maraton pokazał swoje prawdziwe oblicze dopiero po odwiedzeniu Jaskini Suchej. Nagle okazało się, że nastąpił koniec szybkiego brykania pomiędzy jaskiniami / schroniskami położonymi niedaleko siebie. Nadeszła pora, gdy należało ruszyć na pd-wschód, brnąc w ciemnościach i deszczu .

Byłem ciekaw, jak poradzę sobie z takim spacerkiem: z jednej strony kolano jeszcze potrafiło boleśnie o sobie przypomnieć, a z drugiej strony nawet plecak zarzucony na grzbiet nie powinien stanowić problemu w chwili, gdy poruszaliśmy się praktycznie cały czas po równym terenie.
Krok za krokiem sunęliśmy przez ciemność, zaczepiając na chwilę o obiekty, które były równie małe, co i nieciekawe:

Brama Laseckich
Komin w Rzędkowicach
Schron podskalny w Lechworze **
Okiennik Rzędkowicki
Garaż w Rzędkowicach
Jaskinia Sopli Lody
schron przy Jaskini Sopli Lodu **
schron w Bibliotece **

maraton-jaskiniowy-901 maraton-jaskiniowy-902 maraton-jaskiniowy-903maraton-jaskiniowy-904

Tak naprawdę najważniejszą chwilą na tym etapie był moment, w którym pomimo deszczu i mokrego drewna udało nam się rozpalić maleńkie ognisko.
Nie da się ukryć: kiełbacha radośnie skwiercząca nad ogniem miała zbawienny wpływ na morale…

maraton-jaskiniowy-900

Tak, to co widać po prawej stronie ogniska, to minipizza. Pierwszy raz widziałem, by ktoś próbował podgrzać ten wynalazek za pomocą ogniska. O efektach gastrozabiegu może mówić nie będę – najważniejsze, że kuchmistrz był zadowolony ze swojego dzieła.

Po wchłonięciu świńskiego truchła, zaczęliśmy się powoli zbierać w dalszą drogę.
Akurat nie padało – szkoda było zmarnować takie warunki…

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *