Czarna na dwa baty.

Kiry, piąta rano. Na stare, to będzie szósta.

Otwieram dzień w socjalnym, bo szósta rano to pora, gdy karmię drące się, konające z głodu koty, a później przemykam przez dom z kawą w taki sposób, by pies się nie zorientował, że można przyjść pomarudzić coś o pilnej sprawie z kupą.

Tu psa i kotów nie ma, zostały z Anią w Zabrzu. Tu mam resztkę sypanej kawy w spadku po kimś, komu nie chciało się zabierać końcówek do domu, tu mam pomięty szkic Czarnej, foty, masę fot na karcie i jeszcze więcej piachu: pod powiekami, w stawach, w procesach myślowych i chyba nawet w nosie, bo na fali alergicznego kichania, udało mi się wysmarkać jakieś resztki jaskiniowego marasu.

Jestem „odłóż mnie na półkę, bym teraz mógł to wszystko odchorować i wrócić do siebie”.

Ta wizyta w Jaskini Czarnej była tematem, który domagał się uwagi od około ośmiu lat, który dusił, świerzbił, był boleśnie niezrealizowany, wręcz nie był nawet zaczęty. Bo łokieć, bo kolano, bo głowa.

Tym razem nie było lepiej, bo zawsze coś znajdę jakąś wymówkę, powód, bo mierzenie się z symbolami niedokończenia, to mierzenie się z samym sobą, więc warto ochronić się pledem przeciwności losu i osiąść w bezpiecznej strefie. Bo burdel i syf i na całą stronę A6 opisu, bo udało się znaleźć jedno słowo zwiastujące śmierć i zniszczenie i pożogę.

Tak, nawet z wytarzania się w błocie potrafię zrobić speleoemocjonalny wysryw. Ale tym właśnie był dla mnie ostatni wypad do Czarnej: odpowiedzią na pytania, których nikt, a szczególnie ja nie odważy się zadać. Był wyjaśnieniem prostym, a zarazem bardziej złożonym niż to, co myślę, że jest.

Czarna zaliczona na dwa baty. Symbol, padł, ściana runęła, stanąłem nagi przed lustrem, które bezczelnie obnażyło prawdę i zrodziło wiele niewygodnych pytań, z którymi będę się musiał zmierzyć.

Zrobiłem Czarną, wpuściłem dr M, dopuszczam możliwość mechanika z zewnątrz.
Październik 2023 nie bierze jeńców.

***** ***

Chyba powinienem zmienić speleonarrację na blogu. Nie wiem, jakieś bardziej chwytliwe tytuły dawać, może coś w stylu “Zaliczyłem dziurę tak wąską, jak horyzont intelektualny Twojej starej”, “Jurajska Pipa Zagłady wycisnęła ze mnie ostatnie soki!” albo “Tak ciasno, że gdyby nie koleżanka z klubu, to by nie było gdzie palca wsadzić!”. A do tego odpowiedni tekst w podobnym tonie taniej sensacji. To by był pisanie na czasie!
E, j3bać.

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *