Gastrokryzys

No i nadszedł kryzys, najgorszy z możliwych, najbardziej bolesny z bolesnych i niepodważalnie najsmutniejszy. W ciągu kilku dni wszystkie moje umiejętności kulinarne poszły… gdzieś, zniknęły, rozpłynęły się. Nie ma. Jest tylko pustka i głód i halucynacje z przesolenia.

Tak, mam świadomość, że nie byłem nigdy wybitną jednostką gotującą, wykształcenie gastronomiczne bardziej od rozwijania mojego wątpliwego talentu, uświadamiało mi, że zdecydowanie nie powinienem za dużo gotować, a szczególnie w miejscach zbiorowego żywienia. Wiadomo, domowa sraczka w użyciu osobistym, zabierze co najwyżej pół dnia i kilka rolek papieru, natomiast wytrucie sknoconym obiadem połowy domu starców, zagarnie kilka lat życia spędzonych na odsiadce. I niewiele znaczyć będzie fakt, że i tak wszyscy już byli na wylocie.

Tak, pamiętam dobrze, że już wcześniej zdarzało mi się tworzyć rzeczy, od zapachu których koty miały cofkę, a pies przy próbie wepchnięcia mu efektu gastrostarań do michy, nawet będąc głodnym, ostentacyjnie się odwracał pokazując, że woli sobie tyłek wylizać, niż wziąć do mordy to coś, co spoczęło w jego misce.
No zdarzało się, owszem, ale tylko ten się nie myli, kto nic nie robi.
Natomiast to, co dzieje się w kuchni od kilku dni…

Nie wiem dlaczego, ale nic ze sobą mi się nie klei: faktura ze smakiem, zapach z wyglądem, nawet sprawdzone i wielokrotnie realizowane przepisy nie tylko nie przynoszą odpowiedniego efektu. Mało tego: efekty działań w oparciu o zapiski są równie groźne, co próby kuchennej improwizacji w pijackim amoku napędzanym wątkami mykologicznymi.
Dramat.

Niby nie powinienem się przejmować, bo każdemu się zdarza przez dzień czy dwa nie mieć ciągu do dobrego gotowania, ale są jakieś granice! A z pewnością zostały one przekroczone przez porową surówkę tak nijaką, że łyżka się od niej wyginała, czy zapiekankę a`la dementor, która nie tylko wysysała z człowieka radość i nadzieję, ale nawet całkowicie odbierała chęć do życia!

Wracam więc do podstaw. Do dań złożonych z minimalnej ilości składników. Do prostych zestawów smakowych, podstawowych przypraw. Do przestrzeni smaków, w których nie ma miejsca na spierdzielenie czegokolwiek.

Może się uda.

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *