Jaskinia Groty Mechowskie (Mechauer Höhle)

Groty Mechowskie to obiekt, który wpadł mi w oko dosłownie całkowicie przez przypadek: gdy jechałem samochodem w stronę morza, rzuciła mi się stojąca przy drodze tablica informacyjna sugerująca, że niedaleko może być okazja zobaczenia czegoś nowego.
Dzień później udało mi się wygospodarować okienko między zajęciami, znaleźć wystarczająco duży rower w pobliskiej wypożyczalni i ruszyłem ku swojej pierwszej jaskini zlokalizowanej na północy Polski.

Wiedziałem, że jaskinia nie będzie duża, a w zasadzie będzie mikroskopijna. Na zdjęciach znalezionych w necie można było zauważyć jakby połączenie Błędnych Skał, kruchych stropów Frakcji N i klasycznej, naciekowej jurajskiej szaty. I to wszystko na skromnych 60 metrach.
Jak się okazało, jedną z najistotniejszych części tego wypadu, była droga, która zajęła mi niecałą godzinę w jedną stronę. Ale co to była za droga! Widoki wokół sprawiły, że przejazd był atrakcją równie ważną, co sama Jaskinia Grota Mechowska.

Przejdźmy do tematu Groty: obiekt jest w pełni komercyjny, bilet na dzień mojej wizyty kosztował całe 3 cebuliony za dorosłego Emila. Poza trasą „turystyczną”, są także zamknięte partie, do których próbowałem załatwić formalny dostęp, ale gdzie tam… w godzinę to mogłem co najwyżej znaleźć jeden telefon, który odbierał ktokolwiek związany z turystyką i tego typu obiektami.
Wróćmy do tematu Mechauer Höhle: cały „kompleks” zajmował niekończące się kilkanaście metrów u podnóża wiejskiej skarpy gdzieś na końcu świata. Na ile się zagłębiał do wnętrza „góry” – to można jedynie szacować na podstawie planów.

Jaskinia Grota Mechowska jest w pełni oświetlona, wyczyszczona z elementów zbędnych podczas zwiedzania, jedyna trudność związana z dziurą, to konieczność schylania się podczas podziwiania bogactwa form 😉 Noga i piesek dla skali:

Przejście (a w zasadzie trawers, hehe) Mechowskiej w normalnym trybie zająłby jakieś 20-30 sekund, jednak to, co można było zobaczyć sprawiło, że spędziłem w środku grubo ponad kwadrans. Bo i faktycznie: na wejściu mamy liźnięty podmuchem Eola piaskowiec.

Głębiej wyraźnie widać układankę będącą wynikiem działania ludzi (na Wiki można poczytać o zawaleniu i porządkowaniu jaskini)…

…strop to zbiorowisko naturalnych gróźb pt. „wiszę pod sufitem, ale nie muszę”…

…a na ulotkach i kubkach, można znaleźć zdjęcia jaskini z występującą tam klasyczną szatą naciekową:

Tej ostatniej niestety nie można pooglądać na własne oczy: tego typu atrakcje są widoczne dopiero za zamkniętą kratą, która tego dnia była przeszkodą nie do pokonania.

Na miejscu w sumie spędziłem około 30 minut, wliczając w to czas na pochłonięcie banana i czegoś do picia. Jaskinia Mechowska nie ma wiele do zaoferowania wokół siebie: teren, na którym leży Mechauer Höhle, obejmuje dosłownie samą dziurę.

Czy jest szansa, by wokół coś jeszcze puściło i zaprosiło pod ziemię? Niby jest jeszcze jakiś kamień i nawet ma dziurę, ale czy rokuje on na jakieś większe przestrzenie – to już niech oceniają mądrzejsi niż ja.

Czy warto było spędzić 2 godziny na rowerze i odwiedzić Mechowską? Tak, to była ciekawa atrakcja, fajny dodatek do tego dnia. Czy specjalnie warto tam jechać pokonując setki kilometrów? Zdecydowanie nie, to typowa atrakcja do zaliczenia „przy okazji”, czy „po drodze”. Jeśli ktoś jedzie nad morze i chce rozprostować nogi (oraz zgiąć grzbiet) – polecam. Jest parking, toaleta, wiata, jest dziura i magnesiki za 5 zeta.

[edit]

Dopiero na zdjęciach zauważyłem, że w dostępnej części jednak można znaleźć odrobinę nacieków 😉

Teraz to się zastanawiam, czego jeszcze nie zauważyłem na miejscu 😉

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *