Nowa jaskinia „Przy Racławickiej” (Jaskinia Graniczna, Schronisko z kominkiem)

  • „W tej jaskini jebie trupem”.
  • „Fajna, ale nie do końca”.
  • „Bez polotu”.
  • „Zaliczona i to by było na tyle”.

Nowa Jaskinia Przy Grzmiączce doskonale się spisała jako składowa popołudnia spędzonego na Jurze, natomiast jako obiekt sam w sobie, jest… tego… no…

Większą radość od zwiedzenia tej konkretnej dziury, sprawiło mi znalezienie informacji, że piosenka na otwarciu Ragnaroka to M83 ‘Midnight City’. Tak, wiem, trochę to popierdzielone.

Sama jaskinia jest obiektem ciekawym: trochę liny, trochę szorowania dupskiem po spągu, sporo ładnej szaty. Taka jurajska wyższa półka średnia. Na pewno duże wrażenie robi to, ile pracy zostało wykonane przy odkopywaniu obiektu. Hałda z urobkiem robi wielkie wrażenie, a porównanie stanu obecnego do tego, co można zobaczyć na starych zdjęciach pokazujących Schronisko z kominem, pozwalają docenić ogrom wykonanej roboty. Brawo, chylę czoła.

Pora rozpocząć zwiedzanie.

Na pewno mamy tu do czynienia z wyjątkowo wygodnym i praktycznym otworem wejściowym, w którym nie dość, że deszcz już nie leje się na łeb, to w dodatku jest zasięg. Dorzucając sporawy rozmiar wejścia, mamy w sumie miejsce, w którym można wygodnie wypić po wizycie zerowego browarka, jednocześnie odmeldowując wyjście z jaskini.

Pierwsze wrażenia w poziomych partiach: fajnie tu! Ładnie zalane ściany, piękny strop, jest też jakiś komin z puszczoną liną, która zaprasza do zerknięcia w górę. Z tego zaproszenia nie korzystamy, jeśli ktoś tam nadal sobie kopie i szuka kolejnych korytarzy, to nie będziemy się pchać na przodki.

Zwiedzenie poziomego korytarza zajmuje nam kilkanaście minut, po których zaczynamy zerkać w stronę niższych partii.

No i te niższe partie…

Przed wizytą w Nowej Racławickiej miałem informacje z kilku źródeł, że na dole bywa krucho i warto tam szczególnie uważać. Czy jestem w stanie potwierdzić tę informację? Nie. A powodem tego jest fakt, że na drugim przełazie miałem na tyle duże problemy z przepchnięciem dupska obudowanego szpejem, że odpuściłem temat. Z zejściem w dół jeszcze bez większego dramatu mógłbym sobie poradzić, natomiast droga powrotna byłaby na tyle mało przyjemna, że szkoda mi było angażować energię na tego typu wydatki.

Uwielbiam życie po czterdziestce, tak wiele rzeczy można mieć w dupie i tak wielu rzeczy nie trzeba robić!

Wracając do tematu: pamiątkowe zdjęcie przytkanego zadem wyjścia zrobione, można się zbierać na górę, podziwiając po drodze ostatni raz szatę naciekową, która miejscami jest równie zajmująca, co i…

…spękana?

Nowa Jaskinia Przy Racławickiej zaliczona. Dziura, która na ten moment jeszcze nie ma swojej docelowej nazwy. Plotki mówią coś o nazwach „Jaskinia Graniczna”, „Jaskinia Przy Racławickiej”, natomiast na PIGu nadal obiekt występuje jako „Schronisko z kominkiem”. Ciekaw jestem dalszych losów nazewnictwa tego obiektu.

Czy zapowiada się ponowna wizyta w tej dziurze? Wątpię. Górne partie, pomimo że ładne, nie uzasadniają potrzeby powrotu do jaskini. Może kiedyś, gdy głównym celem wypadu w tamte rejony będzie Jaskinia Racławicka (Grzmiączka), przy okazji znów zerknę do nowej dziury. Ale to tak przy okazji. Bez większego zapału. I chęci.

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *