Zbulwersowany

Ja wiem, że wcześniej był taki dowcip, ale tym razem scenariusz napisało życie. A było to tak…

Wtorkowa noc. Resztką sił wciskam ctrl+s, zapisując w ten sposób ostatnie poprawki które miałem do wprowadzenia w pracy mgr. Sflaczały mózg jeszcze pomaga drżącej dłoni kliknąć „wyślij” i… koniec. Cisza. Dokument w wersji final_v4_popr_05_19_v2_pop_nowy.docx bezgłośnie poleciał do promotora.

Przepracowane zwoje mózgowe domagają się ofiary, domagają się czegoś niewymagającego co je rozprostuje, pozwoli im się odprężyć. Szybko szukam w myślach jakiegoś intelektualnego brodzika, w którym będę mógł zanurzyć na najbliższe minuty swoje wypalone jestestwo. Tak, pokasowęmi będzie idealne. Wrzucam sowiaste zapytanie do Google, ten chwilę później oddaje mi odpowiedni link. Puszczam nutę na głośnik podkręcając nieco bas, by tłusty bit utulił umęczoną mą duszę i już ma być dobrze i idealnie, gdy nagle w me oczy rzuca się tego typu odnośnik:

Że co?!
Niepewnie klikam w to ustrojstwo i co widzę? P. od sowy chyba testuje z jakąś dziunią szminki. Nie wiem do końca czy chodzi o testowanie, bo w zasadzie jedyne co robią, to na przemian pierdzielą piskliwymi głosikami jakieś bzdury i przysysają się do siebie twarzami.

No i tak oto dzisiaj się robi pieniądze. Po co mi te studia, siedzenie nocami nad nauką, po jaką cholerę zdobywanie praktyki, próba stworzenia czegoś wielkiego, jeśli wystarczy tak jak te dwie dziunie mieć wielki dekolt podkreślający smakowite cyce, jeśli zamiast stać przed komisją i udowadniać swoją wiedzę, można zaświecić przyciasnymi majtami i miziać się z pokemoniastą istotą o twarzy niewinnego dziecka i oczach pełnych takich kurwików, że Renata B. nawet nie może stać w ich cieniu. Po co to dążenie do samodoskonalenia, po co to wszystko, skoro można zarabiać łapaniem młodych bab za cyce?!

No jasna cholera! Nie pamiętam, kiedy ostatnio tak się wściekłem, zbulwersowałem się! Aż musiałem wczoraj w nocy zobaczyć ten materiał jeszcze trzy razy i dziś rano przed wyjściem do pracy jeszcze raz!

*****

Środowy poranek. Kończę pisać kolejną, głupkowatą notkę na 30latka. Szybko przerzucam zakładki szukając niuń, zerkając w zapiski z nocy, porządkuję myśli i zdania. Googlając w poszukiwaniu odpowiedniego screena, trafiam na to.

Kruwa, no nie mogę no… To przerasta już nawet mnie.
Nie, nie włączę. 

Możesz również polubić…

5 komentarzy

  1. Agol pisze:

    Przypadkiem tu trafiłam i przypomniałam sobie ten stan umysłu podczas pisania pracy magisterskiej. Tez lubiłam zakończyć nocny seans z praca czymś, co nie ma nic wspólnego z wysokim poziomem (chyba że zenady) i czasem miałam podobne myśli – powinnam to robić, zamiast się uczyć, byłaby kasa bez wysiłku. Prace jednak obroniłam…Ciesze się, że wtedy jeszcze Sexmasterka nie śpiewała… 😉

  2. Unknown pisze:

    Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

  3. Marta pisze:

    Z zaciekawieniem przeczytałam twój wpis 🙂 Muszę częściej odwiedzać ten blog.

  4. Unknown pisze:

    Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

  5. Unknown pisze:

    Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

Skomentuj Unknown Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *