Nigdy w życiu bym nie pomyślał, że będziemy z Najwspanialszą-Z-Żon tyle wiedzieć o krowach. Teraz w knajpie, sącząc leniwie piwo, mamy okazję dysputować o wpływie paszy na ilość mleka, a na imprezach rodzinnych dzielimy się wrażeniami na temat związku podłoża na którym stoi krowa, z prawdopodobieństwem przypadkowej amputacji strzyku. Strzyka. No, tego dzyndzla przy cycach. Znaczy się wymionach.
Tak. Poszliśmy na weterynarię, tam nas jeszcze nie było.
Nadchodzą dni radosne i odkrywcze. Dane nam będzie poznawać tajemnice zwierza wszelakiego, zwyczaje, choroby, gusta i guściki. I bez względu na to, jak światłe idee przyświecają naszemu pędowi do wiedzy, jak szczera jest chęć pomocy zwierzakom, tak komentarz zawsze usłyszę tylko jeden:
– Weź nie pitol o leczeniu zwierząt, zawsze chciałeś na legalu wsadzić krowie rękę w dupę.
Tak. Na przyjaciół zawsze można liczyć.
Wsadzanie krowie ręki w tyłek to niezapomniane przeżycie ale wsadzanie tejże ręki do macicy jest jeszcze lepsze 😉
:D:D:D:D:D no pointa the best 😀
http://jebzdzidyb.pl/obrazek/139148
Masz chłopcycku na rysunku nie tyle błąd, co literówkę. Nie "księg" tylko "księgi" 🙂
To się cycków namacasz jak przyjdzie do dojenia 🙂
Z drugiej strony jak już się wyszkolisz, to będziesz mógł się poszczycić zajęciem, na który nie każdy może sobie pozwolić
http://i.wp.pl/a/f/jpeg/29920/najgorsza_praca_17.jpeg
🙂