Jaskinia Koralowa

Środa, godziny poranne. Dojeżdżamy na parking pod rezerwatem Sokole Góry.
Pogoda dziś zdecydowanie nie sprzyja…

jaskinia-koralowa-1

Na naszym celowniku są dwie jaskinie: Jaskinia Koralowa, oraz Jaskinia Wszystkich Świętych. Teoretycznie zarejestrowałem też zejście do Urwistej, ale nie mamy na nią jakiegoś szczególnego parcia.

Ten wyjazd jest inny, odmienny: przygotowania do niego nie wymagały wyliczania kilometrów lin, kalkulowania jak dużo wody warto wziąć, zastanawiania się, w jaki sposób jeszcze można ograniczyć wagę plecaka. Wizyta w Sokolich Górach była tak prosta, jak proste były pierwsze jaskinie: 15 minut spaceru od samochodu do jaskini, krótki dojazd, szybki powrót do domu.
Tęskniłem za tym.

Ruszamy w drogę. Po 10 minutach marszu zbliżamy się w okolice “charakterystycznej polany” i skręcamy w stronę wzgórza. Z ziemi zaczynają się wyłaniać kolejne otwory.

jaskinia-koralowa-4 jaskinia-koralowa-5 jaskinia-koralowa-7

Wejście do Jaskini Koralowej znajdujemy po drugiej stronie wzgórza. Leży sobie cierpliwie w leju, witając ociekającymi wodą drzewami, które aż proszą się, by zacząć od nich poręczowanie.

jaskinia-koralowa-8 jaskinia-koralowa-9

Ruszam w dół z liną. Już cztery metry poniżej wlotu, Jaskinia Koralowa zaczyna sygnalizować, z jakim bogactwem będzie nam dane obcować.

jaskinia-koralowa-10 jaskinia-koralowa-11

Szata naciekowa, początkowo toporna, siermiężna, z każdym metrem w dół zaczyna nabierać coraz bardziej wysublimowane formy. Pomimo, że główne trakty w jaskini są zdewastowane, ostały się jeszcze miejsca, w które człowiek nie chce wchodzić bojąc się o to, co zwisa ze ścian, sufitu, co wyrasta na spągu.

jaskinia-koralowa-13

Po przeglądnięciu Sali Wejściowej z przyległościami, kierujemy się w stronę Pochyłego Korytarza i dalej do Sali Zawaliskowej. Tam nie bawimy zbyt długo – stan stropu oraz to, co leży na ziemi, jednoznacznie sygnalizują możliwość spotkania się z latającymi obrywami.

jaskinia-koralowa-14 jaskinia-koralowa-15 jaskinia-koralowa-16

Ewakuujemy się z sali w bezpieczniejsze rejony jaskini. Pierwszy raz w życiu czuję ulgę opuszczając miejsce, które w moim odczuciu stanowiło tak duże zagrożenie, że aż źle się w nim czułem.

Kręcimy się jeszcze kilka chwil w okolicy opuszczonej przez nas sali. Zdecydowanie, jest to jeden z najładniejszych rejonów jaskini.

jaskinia-koralowa-17 jaskinia-koralowa-19jaskinia-koralowa-23 jaskinia-koralowa-21

Ruszamy w dół Pochyłym Korytarzem. Gdzie nie zadrzeć głowy, tam wyrasta coś, na co nie można się napatrzeć.

jaskinia-koralowa-24 jaskinia-koralowa-25

Kolejny punkt naszej wycieczki: “Na War”. Wydawać by się mogło, że naturalniejsze będzie puszczenie Pitera przodem – łatwiej jest asekurować cięższej osobie, a ważę pewnie z dwa razy tyle, co mój towarzysz. Po krótkiej dyspucie podczas pochłanianych tostów i batonów, dochodzimy wspólnie do wniosku, że tym razem to ja pójdę przodem. Długość moich ramion może mieć w tym miejscu bardzo duże znaczenie.

Styl mojej wspinaczki chyba pozostawiał wiele do życzenia: z dołu dobiegał płacz asekurującego mnie Pitera, z boku śmiech przelatujących nietoperzy, a spod tyłka jazgot ekspresów zgrzytających z trwogi zębami.

Zrobienie tego odcinka zajęło mi około pół godziny. Po założeniu stanowisk na górze, padam na ziemię. Tak wyczerpującej wspinaczki nie przeżyłem nawet na szkoleniu. Niech ludzie mówią co chcą, niech śmieją się z ekspresów wnoszonych do jaskini. Wgramoliłem Na War 100kg informatyka w gumowcach i bez względu na wszelkie złośliwości i docinki – to jest mój sukces.

“Na War” został zdobyty.

jaskinia-koralowa-na-war-wspinaczka-szkic-techniczny

Po wdrapaniu się na górę, mam kilka chwil dla siebie. Rozglądam się dookoła – otacza mnie kolekcja glinianych penisariów. A więc to tutaj można zostawić dla potomności glinianego fiuta. No rozkosznie.
Kilka minut po mnie, na górze pojawia się Piter. Doświetlam jaskinię chcąc zrobić kolejne zdjęcie. Jaskinia Koralowa po raz kolejny zapiera dech w piersiach. Zachwyca.

jaskinia-koralowa-28 jaskinia-koralowa-29 jaskinia-koralowa-30

I jestem w stanie przysiąc, że na ścianie przeciwległej do WARu, widoczne są twarze.

Ruszamy dalej. Została nam do odwiedzenia już tylko sala MGG.

jaskinia-koralowa-31 jaskinia-koralowa-32 jaskinia-koralowa-33

MGG  zaskoczyła mnie dwukrotnie: była o wiele mniejsza, niż się spodziewałem – to raz. Dwa – jest pęknięta. Od stropu po spąg idzie rysa. Teoretycznie nic nie wisi nad głową, ale… widać, że jaskinia pracuje, że kras ustępuje zawaliskom. Szkoda. Wielka szkoda.

jaskinia-koralowa-34

Powoli wdrapujemy się na górę, pora ruszać w stronę wyjścia. Jeszcze na koniec Jaskinia Koralowa prezentuje nam kilka swoich ciekawostek.

jaskinia-koralowa-37 jaskinia-koralowa-38jaskinia-koralowa-42

Wychodzimy. Jeszcze można by odwiedzić kilka miejsc, jeszcze widać kilka szpar, które aż proszą się o wetknięcie w nie łba. Ale na dziś wystarczy. Ruszamy na powierzchnię.

jaskinia-koralowa-39 jaskinia-koralowa-41

Ostatnią niespodzianką, jaką sprawia nam Jaskinia Koralowa, jest piękny supeł, który powstaje na linie. Tracimy 40 minut na ponowne zaporęczowanie, zejście, odczepienie zaklinowanego sznura, wyjście…

jaskinia-koralowa-43

W międzyczasie mżawka przechodzi w ulewę.
Zapada decyzja o powrocie do domu.

*****

Jaskinia Koralowa wytłumaczyła mi, po co poszedłem na kurs, ukończyłem go, w jakim celu potrzebna mi była Karta.
Tatrzański jaskinie może i są wielkie, budzą szacunek i trwogę, ale to z jurajskimi czuję się jakoś bliżej. Rok spędzony w Tatrach nie był czasem straconym, był doskonałą szkołą życia, testem dla rosnących umiejętności, poznawaniem swoich granic, czasami walką z samym sobą. Ale dopiero po Koralowej wiedziałem, że:
– mogę odwiedzać naprawdę piękne obiekty,
– potrafię się w nich nie zabić,
– wyjazdy w jaskinie są oficjalne, mam zgodę, mam ubezpieczenie, mam wsparcie,
– nie muszę już nikogo słuchać i jeśli mam/mamy ochotę wcześniej skończyć jaskiniową wycieczkę, robimy to. Bo się chce, albo i się nie chce. Bo tak.

Karta Taternika Jaskiniowego.
Wolność zawarta w kawałku zalaminowanego kartonika. Z nieciekawym zdjęciem w środku.

Możesz również polubić…

4 komentarze

  1. vrr pisze:

    super! (pozdrawiam jaskiniowo 😀 )

  2. Stasiek pisze:

    Masz jakieś dodatkowe ubezpieczenie kròre obejmuje chodzenie po jaskiniach? Z tego co wiem większość wyklucza takie atrakcje jako sport nazbyt ekstremalny.

    • emil pisze:

      Polski Związek Alpinizmu dogadał się z PZU: http://pza.org.pl/ubezpieczenia/info
      Zapoznaj się z ogólnymi warunkami umów – można poszerzyć polisę, by obejmowała “sporty wysokiego ryzyka”. Cytując z OWU:

      “45) sporty wysokiego ryzyka – następującą aktywność sportową, której uprawianie wymaga ponadprzeciętnych umiejętności, odwagi i działania w warunkach dużego ryzyka, często zagrożenia życia:
      (…)
      c) wspinaczkę wysokogórską, skalną i skałkową, speleologię przy użyciu sprzętu zabezpieczającego lub asekuracyjnego lub wymagającą użycia takiego sprzętu,”.

      Polisa kosztowała mnie około 300zł / rok, gdybym jeszcze ciut dopłacił, mógłbym się czołgać po polu minowym na terenie objętym działaniami wojennymi prowadzonymi wewnątrz jaskiń na wysokości max 7600 m npm.
      Polisa nawet w podstawowej konfiguracji uwzględnia OC, NNW, pomoc prawną, szkody na sprzęcie itd itd itd.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *